Jesli mielismy jeszcze jakiekolwiek watpliwosci to w momencie gdy pani w samolocie zapowiedziala, ze spanie na podlodze jest surowo zabronione, to upewnilismy sie, ze jestesmy w Afryce. Wyladowalismy o wschodzie slonca. Nasz kierowca z Africa4x4rentals juz czekal. Nie dosc, ze dostalismy super cene (520N$ cena podstawowa)za wypozyczenie 4x4 z namiotem na dachu, ktorego bedziemy odbierac jutro, to jeszcze odbieraja nas za free z lotniska i zawoza do naszego hostelu (Chameleon Backpackars) z ktorego odbiora nas jutro, zeby odebrac samochod. Ale odbior drugiego dnia wydaje sie tu byc powaznym wykroczeniem, poniewaz koleja osoba, wypytuje z niedowierzeniem, dlaczego nie wypozyczamy samochodu juz dzis. Wiec sie znowu tlumaczymy, ze dzis samochodu po prostu nie bedziemy potrzebowac. Co pozniejsze zwiedzanie Windhoek zdecydowanie potwierdza. Ale najpierw pokoje, ktore beda gotowe dopiero na 8godz. wiec przysypiamy na sofach w recepcji. O 8 dowiadujemy sie, ze bede gotowe o 10godz. ale zostajemy zaproszeni na sniadanie i przysypiamy na lezakach nad basenem. O 11godz. dochodzimy do winosku, ze zamiast czekac idziemy zrobic rozeznanie zakupowe do pobliskiego supermarketu. Fachowo obchodzimy wszystkie regaly i dochodzimy do wniosku, ze problemu z wyborem nie bedzie, fajnie jak wogole cos jest. Uzbrojeni w wode i Gemmber Beer wracamy i okazuje sie, ze nasz pokoj jest gotowy. Wiec zostawiamy plecaki i na miasto, tzn jak nogi poniosa, czyli najpierw przez rynek pamiatek kolo Hiltona, gdzie pierwsze spotkanie ze szczepem Himba, gdzie polnagie kobiety sprzedaja swoje wyroby. Przez kosciol, muzeum narodowe, parlament, park, teatr narodowy, zegar, ulice zakupowa szukamy meteorytow. Ktorych doslownie nie widzimy przed nosem, bo to kupa kamieni na piedestalach i tylko po blizszych ogledzinach widzimy, ze to czysta stal i musza niezle wazyc. Hm. Jest niedziela. Wszystko pozamykane. Na betonowych wieloposamowych alejach pustki. Minela godzina. Stacje kolejowa zostawiamy na powrot, galerie nas nie interesuja, hmm, nic wiecej nie ma i co teraz. Kawa i kladziemy sie w parku ZOO, wygrzewamy na slonku i podziwiamy niesamowite szanowne 4 litery tutejszych kobiet. Padamy, wiec postanwiamy rozlozyc sie w na lezakach przy basenie. W drodze powrotnej Bartek na widok kobiet z Herero pyta z jakiej czesci Startrekka ona sie urwala. Z zadnej to tutejsza mniejszosc z charakterystycznym nakryciem glowy w ksztalcie mlota i kolonialnym strojem. Powoli dociera do mnie, ze wyladowalismy. A jutro witaj naturo i horyzoncie. Juz w drodze z lotniska przejezdzajac przez lekka sawane bylam sprzedana.
------------------------------------------------------------------------
In case we had still any doubts, after the announcement of the steward in the air plane, that sleeping is strictly prohibited, we became the confirmation that we are on the way to Africa. We land at sunrise and our driver from Africa4x4Rentals, who will bring us to the hostel, is already waiting. And it doesn’t matter that we will pick up the car only tomorrow, they pick up us from airport at 5am and bring to the hostel for free and even based on some discussion, we will get tomorrow and USB full with Namibian music, the driver needs only to download it tonight for us. But it seems to be very unusual not to get the car the same as we need to explain ourselves again that we just don’t need the car today as we are staying in Windhoek.
We get to the still sleepy Chameleon Backpackers Hostel and get place at reception. Our room is still occupied but it should be ready at 8am. At 8am we learn that it will last till 10am but we can have breakfast. Afterwards we move next to the pool to warm up. At 11am we decide not to wait longer and check out the local supermarket. We find it without any problems as it’s only few hundred meters further and also inside no problem at all. I think the choice will be very easy. Just take whatever is available but we buy only water and some local beer and leave the full shopping for tomorrow once we have the car. Back at the hostel it turns out that our room is ready so we leave the backpacks and head into the city. Wherever our mood leads us, so through a local work craft market next to Hilton were we see the first half necked and covered with mud Himba women. Through the church, national museum, house of the parliament, park, national theatre, clock tower, shopping street we search for the meteorites that are basically in front of us but we overlook them as bunch of stones. Only after closer look we see that’s they are pour steel. Impressive.
Hm, it’s Sunday so everything is closed. The multilane tear avenues are completely empty. One hour passed since we left the hostel…We leave the train station for the way back, shopping malls are not really interesting to us, hm, there is nothing more and what now? Coffee and we lay down in the ZOO park watching the immense bottoms from local women. We almost doze away, it has been long way so we decide to go back and sleep on the pool. On the way back passing a Herero woman Bartek asks from which Start Trek episode she came. None, it’s Namibia minority wearing the characteristic hammer like head cover and colonial large clothes. Slowly but surely I’m getting sure that we landed in Namibia and tomorrow welcome nature and endless horizon. Already on the way from the airport this morning I was completely lost to the landscape.