I to w doslownym tego slowa znaczeniu, bo wlasnie sie zorientowalam, ze moj lot okretnymi drogami do La Paz jest dzis a nie jutro, czego nie bylo w planach;), a wrecz przeciwnie bo jeszcze bylam umowiona na kolacje dzis wieczorem. Ups ;) Tak wiec zapowiada sie kolejna podroz z serii na wariackich papierach. I nie wspomne nawet, ze moj nowy zamowiony plecak (stary wyzional ducha po 15 latach) ma opoznienia w dostawie i dostane go dopiero dzis rano (a lot o 16stej) i jeszcze musze isc do pracy (przed lotem), bo nie bedzie mnie przez miesiac i musze skonczyc i zdac kilka rzeczy. Moj szef byl rownie zaskoczony co ja, ale I BOLIVE I will manage;), on rowniez w to wierzy. A wiec gotowa do startu zapraszam was na kolejna wyprawe ze mna sladami Inkow i nie tylko.
Time to start the adventure... and that’s in the literal sense of the word. I’ve just realized that my flight with 4 stops to La Paz is today and not tomorrow. Ups ;) So the journey promises to be another trip on crazy terms. And not to mention even the new back pack (old gave up after 15 years) ordered 2 weeks ago that will only arrive today due to delays in delivery. And I still have to go to work (prior to the flight at 4 pm today), because I will be gone for a month and I need to finish and hand over few things. My boss was equally surprised as myself, but I BOLIVE I will manage and he believes too. So, ready to start, I would like to invite you to the next expedition with me. In the footsteps of Incas and more.