Geoblog.pl    Katschkita    Podróże    Myanmar - czyli Do's and Don'ts    Bangkok odslona druga
Zwiń mapę
2013
26
paź

Bangkok odslona druga

 
Tajlandia
Tajlandia, Bangkok
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 3256 km
 
Pobudka o 5tej ze sniadaniem wlacznie z jajecznica i taksowka, ktora przyjezdza o 5:30 choc byla umowiona na 6godzine, w ten o to sposob zegnamy sie z zaspana jeszcze Birma. Pan z imigracji opieczetowuje wize, ze zuzyta i robia nam kolejne zdjecia, to juz chyba tylko na pamiatke i 2 godz. Pozniej ladujemy bez problemu w Bangkoku, ktory po Birmie wydaje nam sie wypolerowany i blyszczacy. Nasze pokoju w I-Sanooku, ktore rezerwowalismy jak wyjezdzalismy sa jeszcze zajete, bo hotel nagle peka w szwach (otowrzyli we wrzesniu i bylismy na poczatku pazdziernika jednymi z pierwszych gosci, a teraz bez rezerwacji ani rusz). Zostawiamy wiec plecaki i idziemy na miasto tylko cos zjesc...a wracamy wieczorem...no bo jak juz idziemy to moze do dzielnicy chinskiej na zupke no i zobaczyc Wat Trimit, gdzie jest budda z kilku ton zlota (nie widze roznicy, ani sie bardziej blyszczy ani nic), bo to przeciez blisko, a ostatnio byl juz zamkniety, a jak juz tu jestesmy to sie troche poblakamy i tak jakos sie blakalismy. Przez chinska dzielnice butow a pozniej hurtownie, a jak juz jestesmy niedaleko mostu pamieci to moze na pieszo do Wat Arun po drugiej stronie rzeki. Na pieszo od zaplecza, jak zawsze. Bo cala reszta turystow od strony rzeki, ale za to przez ulice i uliczki Bangkoku nie dla turytstow. I juz na miejscu pierwsze wow tego dnia. Imponujacy mix hinduistycznej swiatyni ze stupa, i nawet wdrapac sie mozna. Teraz jeszcze tylko Yeti brakuje...ale nie ma. Spowrotem po bozemu promem publicznym za cale 3 bhaty na druga strone rzeki, gdzie probujemy zlapac tuk tuka na zlota gore, ale krzycza tak smieszne ceny (200bhat...tyle to my placilismy za taksowke z lotniska czyli 30km jazdy, a nie przejzdzke po miescie), ze idziemy na pieszo wzmocnieni sokiem ze smoczych owocow przez rynek talizmanow i w ramach wydostania sie ze strefy turystu. Juz na jej obrzezach wsiadamy w tuk tuka za 50bhat, co i tak jest za duzo, ale nie chce nam sie isc. Pan wysadza nas po zlota gorka, czyli druga Mont Popa...obrosnietym pagorkiem z pagoda na szczycie w stylu Walt Disney. Ale z gory widok panoramiczny, wiec po dachach ustalamy co by tu jeszcze zobaczyc. Najpierw przez ulice rzemieslnicza, gdzie Bartek wlaczy ze soba, zeby nie stac sie wlascicielem drewnianego smoka, przez monument demokracji, wat Ratchanadda, ogromna bujawke trafiamy do Wat Suhat gdzie doznajemy drugiego wow dzisiejszego dnia. Na uboczu, prawie bez turystow, przepiekna swiatynia z ogromnym budda i malunkami na scianach, ktora robi na nas wieksze wrazenie niz ta w palacu. Zostajemy tam chwile. Juz zaawansowana pora, wiec moze czas sie w koncu zameldowac w hotelu, ale tuk tuki, znowu rzucaja smieszne ceny, wiec idziemy na busa. Na skrzyzowaniu z Chareon Kung, ktora znamy juz wzdluz i wszerz, ustalamy ze starszym panem, ze musimy pojechac busem nr.1, zeby sie dostac na Siphraya, ale w zwiazku z objazdem musimy kawalek obejsc i pan biegnie z nami, zeby nam pokazac. Jak juz znajdujemy busa, dochodzimy do wniosku, ze moze pieszo szybcie i dziekujemy zdziwonemu panu. Tak tez robimy i juz po ciemku dostajemy sie do hotelu, gdzie robi sie zamieszanie, bo Bartek jest wpisany, a ja nie, to trzeba formularz, albo jednak nie, bo przeciez jest Bartek +1, albo moze jednak i nagle cena jakas inna, wiec dzwonienie, bo przeciez obiecali nam inna...w koncu wszystko sie wyjasnia i dostajemy klucze i cene, ktora chcielismy i dopiero w pokoju sprawdzamy, ze cena faktycznie miala byc inna, wiec nie chcacy wynegocjowalismy znizke;) Szybkie odswiezeni i wybieramy sie na czerwona dzielnice, ktorej najwieksza atrakcja jest kawa w McDonaldzie dla Bartka, bo poza panami naganiajacymi na Sexshow i do kupna zegarkow, torebek lub szalikow flaki z olejem. Czerwona dzielnica w Amsterdamie to prawdziwe porno w porownaniu do tego. A tak sie nastawialismy na dobra zabawe. No nic, trzeba isc spac bez rozrywki. Bartek obiecuje, ze mi pospiewa na pocieche;)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
kvolo
kvolo - 2013-11-02 10:35
Oj tam, przecież zza rurek sterczały zgrabne panie w bikini. Trzeba było jednak spróbować iść na zaplecze :-P 'Ping-pong show' nam oferowali przecież...
 
 
zwiedziła 3.5% świata (7 państw)
Zasoby: 113 wpisów113 263 komentarze263 726 zdjęć726 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
20.03.2017 - 13.04.2017
 
 
14.06.2014 - 05.07.2014
 
 
04.10.2013 - 27.10.2013