Geoblog.pl    Katschkita    Podróże    Myanmar - czyli Do's and Don'ts    Cykady na mokro
Zwiń mapę
2013
25
paź

Cykady na mokro

 
Birma
Birma, Yangon
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 2679 km
 
Dojezdzamy na dworzec autobusowy w Yangon, ktory juz znamy z naszej wyprawy do Sittwe i Mrauk O, gdzie w Yangon przesiadalismy sie na samolot. Tym razem juz bez takiego korka, pedzimy taksowka (6000kyat, powinna kosztowac 5000kyat, a lokalsi nawet 3000, ale 1000 dostal naganiacz) do Three Season Guest House, do ktorego dzwonilismy wczoraj. Mozna jeszcze wersja busa za 300kyat do centrum, ale jakos nie chce nam sie meczyc z plecakami i 17 godzinach w drodze. Wjezdzajac z dworca do Yangon obydwoje mamy wrazenie, ze wyladowalismy w Bangkoku. Dopiero po blizszym przyjrzeniu sie ja dochodze jednak do wniosku, ze ma troche wiecej z Mumbaju, przez swa przepiekna zabudowe kolonialna obrosnieta zielenina godna conajmniej kilku por deszczowych mieszanych z ich typowymi blokowiskami ziejacymi wbudowanymi klimatyzacjami i balkonami za kratami. Ale Yangon ma swoj urok. Nasz Guest House ma jednak swoj szczegolny urok, bo to maly domek z wiatraczkami i rybkami w ogrodku, swietnie zachowany i wbity miedzy blokowce. Dziwimy sie tylko jak udalo mu sie przetrwac, ale dla nas to tylko na plus. Do tego pani prowadzaca okazuje sie byc druga mama jak ta z Mandalay, ktora od razu jak tylko slyszy, ze jutro lecimy to stwierdza...”a pewnie Air Asia, dobrze, dobrze, to taksoweczka na 6ta godzine, ja was obudze o 5tej i zrobie sniadanie, to sie wyrobicie bez problemu, i pewnie jestescie glodni po podrozu to rozumiem, jeszcze ekstra sniadanie dzis”... i taki tez dostalismy. Najedzeni opieszalym krokiem ledwo, co udaje nam sie wystawic noge na ulice i dojsc do przystanku autobusowego, gdy zaczyna sie urwanie chmury. W ciagu 20minut wszystko pod woda, nurt na jezdni rwisty i woda prawie wlewa sie na chodniki wysokosci pol metra. Od jedynego pana, chowamy sie pod parasolkami, choc nie wiem czy to ma jeszcze sens, bo i tak jestesmy cali mokrzy...ale chocby dla zachowania pozoru i grzecznie czekamy na autobus 204, bo wedlug jedynego pana, ktory mowil po angielsku i zrozumial o co nam chodzi, ten jedzie do Shwedagon pagody. Moze i jedzie bezposrednio, ale chyba nie z tego przystanku, bo widzimy wszystkie inne numery (tu przydaje sie znowu nasza znajomosc liczb pisanych po birmansku, bo tak to powodzenia ze slimaczkami) tylko nie 204. Ciagle pada, wiec wstepnie decydujemy sie na herbatke cha ze (czyli typowa mocna herbate z mlekiem) w herbaciarni na rogu, gdzie najepierw musimy sie przeprawic przez rzeke plynaca droga, a na miejscu oczekuja juz nas 2 karaluchy wielkosci kciuka, jedyne, ktore do tej pory widzielismy w Birmie. Juz tylko pada a nie leje, wiec po kostki w wodzie ruszamy przed siebie, po drodze ponawiajac bezskuteczne proby nawiazania kontaktu jesli chodzi o busa. Po drodze, skoro juz tam idziemy, to zagladamy do pagody Sule i dzielnicy chinskiej, gdzie nagle znajduje sie bus 204, wiec sie nim zabieramy wsiadajac w biegu i nasluchujac pana konduktora, ktory upycha nas jak sardynki, zeby przesunac sie dalej. A przynajmniej tak nam sie wydaje, bo krzyczy na wszystkich po birmasku. W Shwedong Pagoda wchodzimy wejsciem wschodnim kolo przystanku, choc podobno tylko poludniowe jest dostepne dla turystow i prawie udaje nam sie wejsc bez oplaty, ale dzielna pani wylapuje nas jednak z tlumu i prowadzi do okienka, gdzie musimy zaplacic 8$ (podwyzka z 5$ 1.10.2013) i dostaje longi, bo moja spodniczka znow za krotka w zamian z buty zostawione w depozycie. Niezly handel i tak bym je musiala zostawic. Pagoda wywoluje na nas zaspane wraznie, czyli na jej widok najczesciej ziewamy, po nie przespanej nocy. Ale po prostu widzilismy juz cale mnostwo pagod i wiemy, ze ta jest najwieksza i najwazniejsza, bo to symbol Birmy, ale jestesmy zmeczeni i chce nam sie jesc, wiec sobie idziemy. Spowrotem busem 204 chcemy zobaczyc gdzie nas wywiezie i ladujemy jak na zyczenie w centrum dzielnicy chinskiej na skrzyzowaniu ulic Latha i Mahabandoola, czyli zaraz obok ulicy 20stej i 19stej, gdzie od godziny 16stej do 22giej znajduje sie jedna wielka jadlodajnia, ktora jest znana rowniez z dzialu owadow i to poto tu jestesmy. Ale w zwiazku z tym, ze jest dopiero 14sta zaczyna sie dopiero rozkladac, wiec dla zabicia czasu i glodu robimy rekonesans terenu i posilamy sie chinskimi pierozkami na parze. Chwile pozniej na pierwszy ogien ida chrupiace cykady, ktore po urwaniu skrzydelek i tylnych nozek je sie w calosci. Chrupiace zupelnie jak chipsy, zabawne, wiec dla upewnienia sie, ze kubki smakowe nas nie myla zjadamy druga porcje. I to by bylo, bo wbrew opisom okazuje sie, ze to jedyne owady, ktore oferuja, a ja juz sie nastawialam na jakies larwy, termity lub tym podobne, a tu nic. Jedyne egzotyczne pysznosci w ofercie, to 100letnie jaja, na ktore jakos nie mamy ochoty. Siadamy wiec przy jednym z ulicznych straganow z busami przed i chodnikiem za na przepyszna zupe....Poprawiamy ksiezycowym ciasteczkiem i innymi ciastkami z fasolka w srodku i ledwo sie ruszajac odkrywamy reszte dzielnicy chinskiej. Zycie wrze. Naokolo nas birmanczyc, chinczycy, hindusi, muzeumanie, zgodnie, bez problemu. A jednak mozna. Z dzielnicy chinskiej znowu przez pagode Sule, ratusz (w stylu kolonialnym przerobionym na birmanski), statue wolnosci, park Mahabandoola, przepiekny gmach sadu wyzszego i conajmnie 20scia blokow kolonialnych ulic zmierzamy do naszego Guest House, bo padamy. Plaza nas rozleniwila. Juz w pokoju z daleka rozpoznajemy odglosy modlow puszczanych przez megafon, pozniej mieszaja sie w to wyjace psy na wlasna nute. Chwile pozniej ktos gra na gitarze, pozniej kolejne modly, chwilowo cisza...naprawde...nie wierze.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (1)
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
kvolo
kvolo - 2013-11-02 10:32
Bueee... Obrzydliwości... Jakieś robale jeść!! Świder opamiętaj się!
 
 
zwiedziła 3.5% świata (7 państw)
Zasoby: 113 wpisów113 263 komentarze263 726 zdjęć726 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
20.03.2017 - 13.04.2017
 
 
14.06.2014 - 05.07.2014
 
 
04.10.2013 - 27.10.2013