No i zbieramy sie. Ostatnia kawa. Ostatnie skladanie namiotu. Ostatni kawalek z Hilarym.
Na punkcie kontrolnym policji przed Windhoekiem pan policjant grzecznie prosi o prawko i odnotowuje moje dane osobowe.
Imie: P. (‘Prawo’ sie chyba nie zmiescilo)
Nazwisko: Jazdy
Dziekuje grzecznie i jedziemy dalej. Juz przed Windhoek na ulicach zaczyna sie robic tloczno, a w miescie to juz wogole. Cale szczescie bez wiekszych manewrow dojezdzamy do Chameleon Backpakcers, gdzie przy wjezdzie od razu zrobilismy rezerwacje na powrot. Wypakowujemy wszystekie rzeczy. Zagladamy do banku, na stacje i zdajemy samochod, ktory od razu zabieraja jak tylko dojedziemy i ktorego nawet nie sprawdzaja. Nawet nie zdazylismy powiedziec dowidzenia naszemu Hilaremu. Szybki podpis, ze wszystko jest ok i zostajemy odwiezieni do spowrotem do hotelu.
Jest dopiero 16godz, wiec ruszamy na miasto. Niby tylko po bulki, ale wypatruje KFC i nagle dostaje slinotoku. Na miejscu okazuje sie, ze ciezko sie wepchnac, wiec sprawdzamy drive-in, ale tam rownie tloczno. Bartek nie pojdzie ani kroku dalej jesli nie zje frytek. No coz szukamy dalej i znajdujemy na miescie.
W sumie mamy juz niedaleko, wiec juz teraz sprawdzamy co dzis graja w teatrze narodowym. Okazuje sie, ze jest dzis przedstawienie tanca wspolczesnego wieczorem. I akurat zdazymy wrocic do hotelu, zeby sie wyszykowac i podekscytowani pedzimy na sztuke...
Juz na sali troche sie dziwimi iloscia dzieci. Sprawa sie wyjasnia, gdy rozpoczyna sie spektakl i wychodzi pierwsza grupa taneczna...3-7latkow, no moze 3-9latkow ;). Publicznosc nadgorliwych mam i rodzenstwa szaleje. Nastepna grupa nieco starsza, wiec myslimy, ze to dopiero rozgrzewka i zaraz zacznie sie prawdziwe przedstawienie. Ale grupy wiekowe koncza sie na jakichs 18latkach...hm. Przedstawienie pod tytulem nauka tanca to przezycie samo w sobie i do konca nie udaje nam sie rozwiazac zagadki, czy to tylko w ramach wyjatku, czy faktycznie poziom teatru narodowego. No coz Hamleta wystawiaja chyba w innym terminie.
Rozbawieni wracamy do hotelu.