Poranna pobudka i dzien z dreszczykiem emocji. W zwiazku z niepewna pogoda rezygnujemy z noclegu pod chmurka co oznacza tylko jedno-dniowy wypad do Incallajta i to wynajeta taksowka, zeby wyrobic sie na wieczorny bus do Sucre (nowy plan wymyslony wczoraj na kolanie w drodze powrotnej do CBBA – czas przejac paleczke;), bo ile mozna byc w CBBA...Ominie nas coprawda swiecenie samochodow w Quallacollo, ale jakos damy rade. Uda sie czy sie nie uda wielki znak zapytania....
Na dworcu kupujemy bilety na autobus do Sucre na 20sta godzine i na spokojnie (przynajmniej ja;)) posilamy sie Saltenias. Po czym jedziemy do odpowiedniej czesci miasta, zeby sprawdzic bus lub wynajac kierowce do Incallajta. Busa nie ma, ale pan usmiechajacy sie zlotem zgadza sie zawiezc nas w ta i spowrotem + 1,5 godzinny czasu na miejscu za 400Bs. Nawet nie negocjujemy i wsiadamy. Jesli macie okazje wybrac sie w kierunku Pocona z CBBA to nie wahajcie sie ani chwili. To poki co najpiekniejsza trasa wijaca sie niekonczacymi sie serpentynami wsrod gor . Wedlug Alexa dojazd mial trwac 4 godzinny, dojezdzamy po 2,5 i ostatnie metry dochodzimy na pieszo, bo rzeczka przecinajaca droge wezbrala zbyt mocno i droga jest nieprzejezdna. W domku, gdzie sie kupuje bilety wejsciowe pustki, wiec idzimy, gdy za nami pedzi Cholita. Wracamy wiec i dostajemy kartke, na ktorej pisze, ze boliwianczycy placa 10Bs a obcokrajowcy 15Bs. Placimy wiec zgodnie 30Bs za nas dwoje i o dziwo dostajemy reszte 10Bs...Pani chyba nie umie czytac. Jak zawsze wpisujemy sie do ksiegi i wspinamy sie na gore. Naszym oczom ukazuja sie ruiny porozrzucane na zboczu calej gory. Mozna nawet sobie wyobrazic jak bombastycznie musialo to wygladac gdy bylo cale. Po pikniku i spacerze dokola wracamy do samochodu, ktory czeka na nas na dole i podrodze zbieramy kierowce, ktory siedzi z Cholita. Ta ostatnia nagle upomina sie, ze zaplacilismy za malo…Chyba po rozmowie z kierowca. Placimy i wsiadamy do samochodu doslownie w ostatniej chwili gdy zaczyna sie ulewa. Bylaby niezla zabawa, gdybysmy nie zmienili planow i faktycznie byli teraz w gorach, zeby dojsc do ruin i nocowac pod chmurka. Spowrotem w CBBA jestesmy o 16godz. Na spokojnie jemy kolacje i zmierzamy na autobus do Sucre.