Budze sie o 9 rano…Troche lepiej, tylko lekki bol miesni. Dzis nie robimy NIC. Sorata jest w sumie super miejscem na wypoczynek. Spokoj, swoisty mikrokilmat, a widoki i tak sa z kazdego miejsca. Tylko ze po sniadaniu juz mnie korci... Trase proponowana nam wczoraj pod tytulem „wedrowanie dla mieczakow” powinnam chyba dac rade...wiec sie decydujemy. „Wedrowanie dla mieczakow” to pod gorke taksowka i schodzenie samemu;) Pan nas wywozi prawie na sam szczyt. Jazda trwa ponad godzine i tylko sie zastanawiamy jak niby trasa powrotna ma trwac 2-3godzin jak wdlug pana w biurze...i jak bedziemy wracac (?) bo polowa drogi to bloto po ulewie w nocy. Ale widoki piekne, dopoki nie dojezdzamy na szczyt i otaczaja nas chmury. Tam tez pan nas wysadza i wkazuje droge. Okazuje sie, ze wracamy inna bardziej kamienista droga, wiec nie ma problemu z blotem tylko strumieniami przecinajacymi droge. Na poczatku nie widzimy nic przez chmury, ale pozniej jak wszedzie tu przepiekne widoki, kilka wiosek, swinie, osiolki i konie po drodze i spokojnie, choc stromo z gorki. Szczyt Illampu widzimy tylko przez chwile, bo ciagle sie chowa w chmurach. Szczytu gdzie my zaczynalismy trase zreszta tez nie widac, bo jest pokryty chmurami. Ostatnie pol godziny trasy lapie nas ulewa, ale dochodzimy po 3 godzinach wedrowki wdol (jesli chcecie sie wybrac sami to trase mozna rozpoczac albo a) z rogu glownego placu od strony Hostelu Panchita – Calle Murillo – schodami na sama gore az prawie na obrzeze Sorata, gdzie podazajcie kamienista droga w gore – albo b) od drugiego konca trasy, zaczynajac ta sama droga co do Gruta de San Pedro, tylko za Sorata skrecajac na pierwszym rozdrozu w kierunku Santa Rosa/ Mapiri, podazacie droge robiac kolko wedlug ruchu wskazowek zegara spowrtom do Soraty – patrz a). Nie ma mozliwosci sie zgubic). Zdecydowanie piekna trasa i warto bylo nawet jesli ja padam, wiec klade sie na dwie godziny. Budze sie na maly spacer po Sorata i kolacje i po spowrotem spac. Mam nadzieje, ze wedrowka i deszcz nie daly mi zbyt w kosc...